Opowiadania o mieście

Spacer po Pile, Elżbieta Skrucha, Publiczne Przedszkole nr 11
Turniej wiedzy o Pile. 2015

Mam na imię Gosia, Gosia Jelonek, jestem blondynką o bardzo, bardzo kręconych włosach. Moi koledzy mówią na mnie owieczka, lubię nawet to przezwisko. Mam 5 lat

Był ciepły, wiosenny poranek, mama mówiła, że to sobota.

Pojechaliśmy z rodzicami na spacer po Pile. Och, czego to ja nie widziałam, duże wieżowce, rzekę Gwdę, pomniki, fontanny, park po którym chodziliśmy zajadając lody.

Był w nim mały staw z kaczkami i dendrobajki – ta takie bajki o drzewach. Poznałam bardzo trudne słowo, prawda ?

Był też plac zabaw jakiego nie ma nawet w moim przedszkolu.

Nigdy nie byłam w takim dużym mieście. Mieszkam na wsi, a tam nie ma takich dziwów.

Spytacie, co podobało mi się najbardziej, to muzeum, tata mówił – Muzeum Okręgowe. Widziałam różne pokoje, pięknie ubraną panią w sukni balowej, był też szkielet człowieka, dużo przebranych manekinów w stroje żołnierzy i różnych kolorowych, starych naczyń, obrazów.

Spodobało mi się zwierzątko na budynku, w którym pracuje Prezydent. Pamiętacie jak się nazywam – no właśnie, zabawne – to ja jelonek – herb Piły.

Rodzicom spodobała się nowa ulica z odnowionymi kamieniczkami.

Dzień zakończyliśmy w kinie, gdzie miałam na nosie ubrane dziwne okulary. Przez nie bajka wyglądała tak, jakby chciała do mnie wyjść. Śmiałam się, że aż bolał mnie brzuch.

Zazdroszczę Wam, że mieszkacie w takim pięknym mieście, będę wszystkim opowiadać o Pile i na pewno przyjadę tu jeszcze nie raz.

Moja kochana Piła, Katarzyna Kędzierska, Publiczne Przedszkole nr 14 im. Wróbelka Elemelka
Turniej wiedzy o Pile. 2015

Kolorowa jak wiosna, rozciąga swe ramiona po obu stronach rzeki Gwdy. Tam, gdzie Staszica gród i wartkiej rzeki nurt tu leży moje miasto rodzinne, Piła. Ma dużo ogrodów, dużo zieleni. Tu powstaje dużo sklepów i nowych osiedli. Jest nowy wiadukt i piękne fontanny : w parku, na wyspie, na deptaku i nowa przy placu Konstytucji 3 maja. Samochody śmigają po nowych ulicach. W parku kwitną piękne róże, tu koncerty na świeżym powietrzu podziwiać możemy. A na wyspie, ptaków śpiew słychać, gdy alejkami spacerujemy. Miasto moje, Piła kochana po twych ulicach miło się biegnie do przedszkola już od rana.

Niesamowity dzień, Natalia Manszewska z grupy dzieci 6 – letnich „Muchomorki”, Publiczne Przedszkole nr 16 im. Czerwonego Kapturka
Turniej wiedzy o Pile. 2015

Mam na imię Natalia i od urodzenia, czyli od 6 lat mieszkam w Pile. Chciałabym opowiedzieć o niesamowitej przygodzie, które spotkała mnie i moją koleżankę z przedszkola – Olę. Pewnego dnia wraz z Olą umówiłyśmy się po przedszkolu, oczywiście za zgodą rodziców na spacer. Moja mama była naszym opiekunem podczas spaceru i obiecała nam wiele atrakcji. Pojechałyśmy do pięknego Parku na Wyspie położonego nad pilską rzeką Gwdą. Najpierw poszłyśmy na plac zabaw, gdzie się świetnie bawiłyśmy. Miałyśmy tez popłynąć tramwajem wodnym porzecze Gwdzie, ale niestety w tym dniu wszystkie rejsy były odwołane, więc poszłyśmy obejrzeć fontannę. W parku było bardzo dużo ludzi spacerujących ze swoimi zwierzętami. Podziwiając fontannę zobaczyłyśmy malutkiego, słodkiego i przestraszonego kotka. Zrobiło nam się bardzo smutno. Nie chciałyśmy go tam zostawić samego, więc poprosiłyśmy moją mamę , żeby pozwoliła nam go zabrać do domu. Niestety mama się nie zgodziła i uspokoiła nas, że na pewno zaraz znajdzie się właściciel, który szuka swojej zguby. I na szczęście tak się stało. Po chwili podeszła do nas starsza Pani szukająca swojego kotka. Bardzo się ucieszyła i podziękowała nam za opiekę nad swoim milusińskim. W zamian za troskę nad kotkiem miła Pani zaprosiła nas na lody do McDonald᾽s-a, który znajduje się blisko Parku na Wyspie. Lody były smaczne a szczęśliwy kotek nie odstępował swojej Pani na krok. Po zjedzeniu lodów pożegnałyśmy się z kotkiem i jego przemiłą Panią. Nam oczywiście było za mało wrażeń, więc wpadłam na pomysł żeby odwiedzić „Dom Staszica” znajdujący się też blisko McDonald᾽s-a. To naprawdę interesujące miejsce, w którym dowiedziałyśmy się wiele ciekawych informacji o Stanisławie Staszicu.
I tak zakończył się nasz niesamowity spacer, który dostarczył nam mnóstwo wrażeń, przygód i atrakcji. Tak wspaniałego dnia nie zapomnę chyba do końca życia.

Wyprawa na kajaki, Wojtek Burko, 3 lata z tatą Przemkiem, Publiczne Przedszkole nr 18 im. Kubusia Puchatka
Turniej wiedzy o Pile. 2015

Dzisiaj słoneczko pięknie świeci i jest wspaniała letnia pogoda. To idealny dzień na wodne przygody. Przez nasze miasto przepływa bardzo ciekawa rzeka Gwda, którą kiedyś, dawno temu spławiano olbrzymie kłody drewna do tartaków leżących przy jej brzegach. Pewnie stąd wzięła się nazwa miejscowości – Piła.

Szybko zjadamy pyszne śniadanie, by mieć dużo siły, zabieramy ze sobą wszystkie potrzebne rzeczy i ruszamy na wyspę, która znajduje się w prawie samym centrum miasta. Jest ona obszerna, zielona i rekreacyjnie zagospodarowana. Powstała ze starorzecza i nowego nurtu, jaki wybrała sobie Gwda płynąc od tysięcy lat.

Jesteśmy na miejscu, miły pan wypożycza nam kajak – Cel naszej podróży. Zakładamy kamizelki ratunkowe, które zapewniają nam bezpieczeństwo na wodzie i ruszamy na spotkanie przygody. Zabieramy wiosła. Tata siada z tyłu, on będzie naszym sternikiem i wioślarzem. Mamusia bierze mnie na przód kajaka. Siedzę tam bezpieczny wygodnie o nią oparty. Wiosłuje tylko tata, bo mamusia zajmuje się mną i moim bezpieczeństwem. Jest bardzo ciepło, ale nie gorąco, ponieważ przyjemnie orzeźwia nas chłód wody. Ruszamy w górę rzeki prawą strona wyspy, prąd jest tam leniwy i nie sprawia dużego oporu. Powoli zatapiamy się w otaczającą nas przyrodę. Cichnie miejski zgiełk a szemrząca woda wycisza i uspakaja nasze myśli. W nurcie wiją się zielone wodorosty, które kojarzą się nam z włosami syren. Co jakiś czas spotykamy z ciekawością patrzące na nas kaczki, które nieproszone spokojnie przepływają obok naszego kajaka? Wiele z nich zdecyduje się zostać na zimę w naszym mieście licząc na opiekę i dokarmianie ze strony jego mieszkańców. Obiecujemy im, że nie zapomnimy o nich, gdy spadnie śnieg. Tata ma już lekkie rumieńce, ale dzielnie wiosłuje wioząc nas pod prąd. Kilka razy mijamy panów wędkarzy, przepływamy obok nich cichutko by nie psuć im ich przygody. Po jakimś czasie dopływamy do nowego mostu, który dumnie wznosi się nad naszymi głowami. Tata dzielnie płynie na przód ukradkiem ścierają pot z czoła. Jesteśmy uśmiechnięci, rodzinna wycieczka sprawia nam dużo radości. Za mostem rzeka pokazuje swoje bardziej dzikie i naturalne oblicze. Co jakiś czas z wody wystają gałęzie zwalonych drzew, gdzieniegdzie nurt jest naprawdę bystry. Kaczek jest tu znacznie więcej, pojawiają się też inne rzadziej spotykane gatunki. Wszystko wygląda jak przed tysiącami lat. Robimy piękne pamiątkowe zdjęcia. Docieramy do kolejnego starorzecza. Na dzisiaj wystarczy, zawracamy. Tata przestaje wiosłować i wygodnie rozsiada się w kajaku, i pozwala by niósł nas nurt rzeki. Jeszcze bardziej zamieniamy się w wzrok i słuch. Cieszymy się pięknymi widokami a rzeka delikatnie kołysząc niesie nas powoli z powrotem w stronę wyspy, mijamy nowy most i docieramy do małego mostka prowadzącego na wyspę. Jakaś Pani ze swoimi pociechami macha nam przyjaźnie. Nie chce nam się jeszcze kończyć tej przygody, wpływamy pod most przy hotelu Gromada i wołamy echo, które natychmiast odpowiada. Zbliża się pora obiadu. Tata zawraca kajak i kieruje się w stronę przystani. Po kilku chwilach jesteśmy na lądzie. Uśmiechnięci i głodni wracamy do domu na pyszny obid. Nie mogę się doczekać, kiedy znów wyruszymy na wodny szlak.

Michaś i jego rysunek, Michał z tatą Sławkiem, Publiczne Przedszkole nr 18 im. Kubusia Puchatka
Turniej wiedzy o Pile. 2015

Michaś bardzo lubi rysować. Dlatego kiedy pani nauczycielka w przedszkolu ogłosiła konkurs, polegający na rysowaniu, chłopiec ucieszył się niezmiernie.

-Wszyscy mieszkamy w Pile – zaczęła wyjaśniać zadanie pani. Uważamy, że miasto jest nasze, ponieważ wiele rzeczy w nim lubimy. W naszej Pile są najróżniejsze miejsca. Proszę narysujcie na jutro to, co lubicie w mieście najbardziej.

Kiedy Michaś wrócił z przedszkola opowiedział bratu Aleksandrowi o swoim ważnym zadaniu i od razu pośpieszył do swojego pokoju. Otworzył pudełko z kredkami i zasiadł nad czystką kartką. Może narysuję Park Miejski? A może Muzeum Okręgowe? Albo Rezerwat Kuźnik?

Okazało się, że niełatwo wybrać jedno miejsce. Michaś zwierzył się tacie, że nie wie co narysować. Wówczas tata zaproponował mu spacer po mieście.

-Może w ten sposób łatwiej rozstrzygniesz, co ci się w nim najbardziej podoba.

-Dobra rada- ucieszył się Michaś. Zabrali blok rysunkowy i kredki i pomaszerowali w stronę centrum. Po drodze spotkali Mateusza, kolegę z grupy Michała. Mateusz pochwalił się, że narysował Miejską Bibliotekę. Michał pomyślał o momentach, kiedy wypożyczał ciekawe książki.

-To faktycznie dobry pomysł – przyznał. Może i ja narysuję bibliotekę. Pomachał Mateuszowi na do widzenia i poszedł z tata w stronę biblioteki. Michał stał na schodach biblioteki, gdy nagle pojawiła się Ola.

-Cześć narysowałaś już coś? Zapytała koleżanka.

-Niestety nie – odpowiedział Michaś.

-Ja narysowałam Aquapark – rzekła Ola.

Michaś przypomniał sobie, jak rodzice zabierali jego i brata na zabawy w basenie. Świetny pomysł przyznał. – Może i jat to narysuję. I pojechali z tata na basen. Michał stał niezdecydowany przed Aquaparkiem, kiedy zobaczył Igora wychodzącego z basenu.

-Cześć narysowałeś już coś? zapytał Igor.

-Niestety nie – westchnął Michał. Miałem zamiar narysować basen, ale po drodze mijałem tyle fajnych miejsc : Hotel Gromada, Park na wyspie, ścieżki rowerowe. I nadal nie wiem, które wybrać.

-Ja narysowałem Ratusz – powiedział Igor.

Michaś przypomniał sobie, kiedy słuchał w południe dźwięków hejnału dobiegających z Ratusza. To było coś. Pożegnał się z kolegą i skierowali się z tatą w stronę ratusza. Usiedli sobie na ławce i spoglądali na zegar na Ratuszu.

Dlaczego jesteś taki smutny? – zapytał tata.

Nie mogę zdecydować, co narysuję – odparł chłopiec. Jest tyle miejsc, które lubię. To takie trudne…Po chwili Michałowi przypomniała się fascynująca przejażdżka Tramwajem wodnym. Już wiem tato, co narysuje – krzyknął z uśmiechem na buzi. – tramwaj, tramwaj wodny. Pamiętasz jakie piękne widoki podziwialiśmy płyną po rzece Gwdzie. Masz rację – uradował się tata. To będzie bardzo ciekawy rysunek.

Tajemnica zielonej łódki, Tymek z mamą Martą, Publiczne Przedszkole nr 18 im. Kubusia Puchatka
Turniej wiedzy o Pile. 2015

„Dawno, dawno temu… Za siedmioma górami i za siedmioma rzekami…” – tak właśnie powinna rozpoczynać się bajka, ale to, co ja chcę Wam dzisiaj opowiedzieć nie jest żadna bajką, lecz „najprawdziwszą prawdą”. Pozwólcie więc, że rozpocznę zupełnie inaczej.
Wcale nie tak dawno – bo w czasach, w których żyjemy – i wcale nie daleko, bo w naszym mieście – Pile, każdej nocy na swą tajemniczą wędrówkę wyrusza zielona łódeczka. Każda swą wyprawę odbywa w towarzystwie trzech wiernych jej kaczuszek i dwóch dostojnych łabędzi. Nocne wojaże naszej łódki i jej towarzyszy są osnute tajemnicą i tylko nielicznym udało się ją podczas nich zobaczyć. Jednak za dnia – od samego brzasku aż po zachód słońca, łódka sobie stoi, grzecznie przycumowana, przy brzegu naszej rzeki Gwdy. Każdy może ją wówczas zobaczyć, nawet dotknąć (!), ale szczerze mówiąc, wtedy gdy jest tak dla wszystkich dostępna i widoczna nie wzbudza właściwie żadnego zainteresowania, gdyż mało kto wie, jak wielkie tajemnice kryje bohaterka naszej opowieści. Jest to bowiem łódka całkowicie niepozorna i można by powiedzieć – bardzo przeciętna, ale to tylko złudzenie.
Jeżeli jesteście ciekawi tajemnic jakie skrywa, to zapraszam Was na pilskie osiedle, zwane Zielona Doliną. Miejsce to, pięknie położone – pomiędzy zalewem a rzeką Gwdą jest niezwykle przyjazne dla rodzin i dzieci, zachęca swą lokalizacją do odbywania ciekawych wycieczek – zarówno pieszych, jak i rowerowych. Na jednej z takich wypraw można udać się właśnie do naszej łódeczki (jeżeli jesteście zainteresowani, to wyjaśnię wam później, już na osobności, jak do niej dotrzeć).
Łódka, łabędzie i kaczki każdej nocy udaję się w podróż, opływając różne miejsca naszego miasta i jego najbliższych okolic, poznając przeróżne sekrety okolicznych mieszkańców, tajemnice miejsc znajdujących się na szlaku ich wędrówki, a także (a właściwie przede wszystkim) strzegąc bezpieczeństwa całej Piły i wszystkich pilan. Tak, tak, dobrze słyszycie – to prawdziwi strażnicy pokoju i spokoju naszego miasta. Nie martwicie się o to, że nie wszędzie uda się im dopłynąć – do tych miejsc, przez które nie przepływa Gwda są wysyłani jako cisi zwiadowcy wierni towarzysze naszej łódki – nie zapominajcie, że te niezwykłe ptaki potrafią nie tylko pływać, ale także latać. Dzięki tym wspaniałym umiejętnościom, pozwalającym dotrzeć naszej niezwykłej drużynie do każdego miejsca – wszyscy mieszkańcy naszego Grodu mogą czuć się bezpiecznie. Na straży miasta, jego mieszkańców i wszystkich sekretów stoi ( a właściwie płynie) tajemnicza łódka i jej przyjaciele.